Jeżeli zastanawiasz się nad turystycznym wyjazdem do Ukrainy i chcesz dowiedzieć się trochę więcej o tym kraju od osób, które tam były, to ten artykuł jest właśnie dla Ciebie!
Niewątpliwe, że na temat tego kraju panuje wiele przekonań sprzed lat. I tak każdy słyszał o bezlitosnej policji, o łapówkach, o dziurawych drogach oraz wielu innych niebezpieczeństwach, które tak naprawdę mogą przytrafić Ci się na całym świecie. My także jechaliśmy z obawami z tyłu głowy, ale otwarci na dobrych ludzi, ponieważ takich możesz spotkać na całym świecie niezależnie od narodowości.
Z jakimi doświadczeniami wróciliśmy z tej podróży?
Oto 15 rzeczy, które naszym zdaniem warto wziąć pod uwagę przy planowaniu Twojej wycieczki.
#1 Przejście graniczne
Jest to przymusowy element każdej podróży na wschód od polskiej granicy. Podstawą jest ważny paszport oraz zielona karta, reszta dokumentów tak jak w całej Unii, bo na Ukrainę nie potrzebujemy wizy. Ważne, aby przewidzieć czas, który możemy spędzić na przejściu granicznym. Wszystkiemu winne są kolejki! Dlatego warto przed wyjazdem sprawdzić czasy odprawy na stronach rządowych. Nasz rekord to 9h, a znamy historie ludzi, którzy na granicy spędzili nawet 3 dni. Szczegóły odprawy na granicy przedstawiamy w naszym vlogu:
#2 Drogi, policja i łapówki
Żadna z tych rzeczy nie była dla nas uciążliwa oprócz dróg, których momentami nie było i to dosłownie. Stan dróg na Ukrainie z naszych doświadczeń jest następujący:
- Drogi główne – Dorohusk-Kijów czy Kijów-Odessa są bardzo dobre i dobre, choć na tej drugiej trasie przez jakieś 40 km droga jest dostateczna, lecz jak na ponad 500 km nie jest źle.
- Drogi w miastach – dobre i dostateczne z przewagą tych drugich. Niestety zły stan dróg w połączeniu z fantazją ukraińskich kierowców to połączenie, na które trzeba uważać. I tak zdarzają się nieoznakowane wyrwy w jezdni, jak i kierowcy nie stosujący żadnych przepisów. Po pierwszych kilku dniach w ukraińskim ruchu przyzwyczailiśmy się do niego i nie był już on taki uciążliwy.
- Drogi lokalne – czyli takie, którymi przemieszczaliśmy się miedzy Odessą, a Zatoką, Zatoką a Białogrodem i granicą, to już inna klasyfikacja, bo ok. 30% tych dróg nie pozwalała na jazdę kamperem więcej jak 30 km/h, a sytuacja, w której normalny równy asfalt zmienia się bez ostrzeżenia w drogę z płyt betonowych, to nic nadzwyczajnego. Te drogi najlepiej pokonywać za dnia, ponieważ w nocy oprócz dziur musimy mijać dzikie zwierzęta, których jest sporo, w tym także psy, o których za chwilę. Drogi gruntowe do dzikich miejscówek też wymagają więcej skupienia żeby nie wyrwać koła.
Drogi na Ukrainie są bezpłatne i nie musisz martwić się o winiety. Paliwo jest dużo tańsze niż u nas, ale nie zawsze jego jakość jest dobra. Stacji jest dużo, ale unikaj małych niesieciowych stacji paliw. Najwygodniej tankowało nam się na BP lub OKKO. Jeśli masz benzynę uważaj, bo na Ukrainie dostępna jest nadal benzyna 92 oktanowa, której lepiej nie tankować do nowszych konstrukcji. „Gazownicy” również nie będą mieli problemu z zatankowaniem.
Policja to element wyprawy, który najbardziej wzbudzał nasze obawy. Od znajomych słyszeliśmy opowieści o ich doświadczeniach i łapówkach, które płacili podczas kontroli. Za namową jednego z nich, także przygotowaliśmy kilkanaście dolarów w banknotach po 5$. Jak się później okazało opowieści dotyczyły zdarzeń sprzed kilku lat i w chwili obecnej naprawdę trzeba sobie zasłużyć na dokuczanie ze strony ukraińskiej policji. Policja w tym państwie ma bardzo dużą skuteczność, głównie dlatego, że nie zajmuje się błahymi sprawami, takimi jak drobne kradzieże czy rodzinne kłótnie. Być może na głębokiej prowincji znajdzie się jeszcze patrol, który nie nadąża za poradziecką reformacją i do takiej sytuacji dojdzie, ale nas przez całe 2500 km, które przejechaliśmy, nic takiego nie spotkało.
To co jest inne niż u nas w Polsce to to, że służby przez cały czas jeżdżą z włączonymi kogutami (sygnałami świetlnymi), a dopiero uprzywilejowane są po włączeniu syreny. Dlatego nie powinno Cię niepokoić jeśli jedzie za tobą policja i miga, chyba że słyszysz syrenę.
To co pozostało u Ukraińców po poprzednim systemie to posterunki policji pomiędzy miastami. Jadąc dwupasmową drogą na środku pola możesz napotkać ograniczenie do 50 i zwężenie jezdni do jednego pasa oraz stacjonujący tam patrol drogówki. Tu ograniczenia prędkości trzeba przestrzegać! Minęliśmy kilkanaście takich posterunków, ale na żadnym nie było problemów. A może masz jakieś inne doświadczenia związane z policją? Podziel się tym w komentarzu poniżej.
#3 Dzikie psy
Nieźle nas nastraszono dzikimi psami, o tym, jak to zbierają się w stada, są agresywne, gryzą, zaczepiają ludzi, a nawet zjadają ich na śniadanie. Rzeczywiście bezpańskich psów jest bardzo dużo w tym kraju. Jest znany nawet jeden przypadek, kiedy to psy zjadły dziewczynę, która wracała do domu przez las z imprezy.
Kotów widzieliśmy mało, a psy były wszędzie, rzadko same, najczęściej było ich kilka na raz, natomiast stado widzieliśmy tylko jedno, przejazdem, jak przechodziło przez tory kolejowe, gdzieś na prowincji między Kijowem a Odessą. Najwięcej psów na raz spotkaliśmy w Białogrodzie nad Dniestrem. Mieliśmy policzyć wszystkie wieże Akermanu, ale zobaczyliśmy suczkę, która oszczeniła się pod samą kasą biletową twierdzy i zapomnieliśmy o bożym świecie. Szczeniaków było około dziewięciu.
Psów nie widzieliśmy tylko w lasach, a tak najwięcej przy barach, restauracjach, stacjach benzynowych, na targach – tam gdzie ludzie tam i one. Może inaczej, tam gdzie jedzenie tam i one. Zresztą u nas w Polsce, też kiedyś tak było. W praktyce wyglądało to tak, że albo się nas bały albo po prostu sępiły jedzenie. Jak to psy 🙂
Przez ostatnie 9 lat mieliśmy psa i trochę się znamy na psiej naturze, dlatego może tak łatwo się z nimi dogadaliśmy. Z psami jak z ludźmi, kwestia nastawienia. My mieliśmy pozytywne nastawienie mimo wielu obaw, albo dużo szczęścia, że nas nie zjadły. W kilku przypadkach jak eksperymentowaliśmy z lokalnymi produktami ich towarzystwo było nam nawet na rękę. Mogliśmy je poczęstować lokalnymi produktami, które niekoniecznie nam podeszły. Tym sposobem nic się nie zmarnowało, a pieski były nam bardzo wdzięczne.
#4 Śmieci, śmieci i jeszcze więcej śmieci!
Ukraina jest piękna pod warunkiem, że nie patrzy się pod nogi. Ekologia w tym kraju jest mocno zaniedbana, jeżeli w ogóle jakaś jest. Są miejsca, w których dba się o czystość i wyglądają one bardzo schludnie, jak np. Odessa i jej główne plaże. Jednak inne okolice Morza Czarnego czy samej Ukrainy wyglądają czasami, tak jakby nikt tam nigdy nie sprzątał. Porozsypywane śmieci, mnóstwo plastikowych butelek, opony samochodowe są wszędzie, przy drogach, w morzu, w miastach…
Od razu nasuwa się pytanie dlaczego tak się dzieje. Powody mogą być trzy. Po pierwsze to nieodpowiedzialni turyści, nie szanujący miejsca w którym wypoczywają, rzucający wszystko wszędzie gdzie popadnie i chyba mający nadzieję, że samo się wyniesie. Po drugie bezpańskie psy, w poszukiwaniu jedzenia niszczą śmietniki i roznoszą śmieci. Po trzecie bardzo mała liczba koszy na śmieci (jak na tak bardzo turystyczny region, jak okolice morza ) oraz brak odpowiednich służb porządkowych, lub nienadążające służby za brudnymi turystami i rosnącymi w oczach śmieciami.
#5 Kiszone arbuzy, bakłażany i pomidory
Teraz wiemy, że wszystko można kisić. Kiszonki mają tu swój osobny punkt, bo na niego zasłużyły. Kuchnia ukraińska jest super, słodycze też, ale nic nie zrobiło na nas takiego wrażenia, jak kiszone pomidory. Na Danielu przede wszystkim pomidory, a na mnie kiszone bakłażany. Kiszone pomidory, po które koniecznie trzeba udać się na targ, powaliły nas na kolana.
To było mega spontaniczne, przypadkowe odkrycie, którego się nie spodziewaliśmy, właściwie to nigdy byśmy sami nie wpadli na to, żeby je kupić. Po prostu kobieta na targu zaprosiła nas do degustacji i to była najlepsza reklama. Fantastyczne doznanie smakowe, w życiu nie jedliśmy kiszonych pomidorów i do głowy by nam nie przyszło, że mogą być tak pyszne. No i kiszone bakłażany, niebo w gębie. Zarówno te białe jak i ciemne, no dobra ciemne lepsze. Kiszona kapusta na wiele sposobów, na które byśmy nie wpadli, bo znamy tylko jeden rodzaj albo kiszona jest dobra albo nie, a tu proszę bardzo, kilka różnych i nawet na słodko. Bardzo ciekawa przygoda kulinarna.
Słyszeliśmy o kiszonych arbuzach, ale ponoć byliśmy za wcześnie., bo jak arbuza zmieścić do słoika 🙂 Jedliśmy tylko surowe i z ręką na sercu możemy przysiąc, że smakują o wiele lepiej niż te, które kupujemy w Polsce. A tak na serio jedyne kiszone jakie znaleźliśmy to takie w słoiku w supermarkecie, a że w supermarketach nic nam nie smakowało to stoją i czekają na „ten moment”. Mamy nadzieję, że jak nadejdzie ich czas będą stanowić wyjątek od supermarketowej ukraińskiej reguły. Miało być zdjęcie kiszonych pomidorów, ale tak szybko się rozchodziły… za każdym razem, wybaczcie.
#6 Słodycze
Nasz numer jeden to chałwa, która jest w tym kraju robiona głównie ze słoneczników i chyba dlatego jest tak wyjątkowa. Do tej pory krajem, który kojarzył nam się z polami słoneczników były Węgry, ale jednak Ukraina ma tych pół o wiele wiele więcej. Nie dość, że przemiło nam się podróżowało, przez tą słonecznikową krainę, to jeszcze cudowny smak chałwy z dzieciństwa. Dostępna u nas w Polsce chałwa w sklepach jest najczęściej sezamowa, sprowadzana najczęściej z Turcji i pewnie dlatego rzadko ją kupujemy. Będąc na Ukrainie, jedyne co nam smakowało w dużych sklepach to była chałwa kakaowa. Już nawet znaleźliśmy źródełko na lubelskim targu u pewnej ukraińskiej starszej Pani 🙂
Słodycze światowej sławy firmy Roshen, której właścicielem jest sam prezydent Ukrainy. Raj dla czekoladożerców, koniecznie trzeba spróbować. Niekoniecznie od razu w firmowym sklepie Poroszenki, w Ukrainie w większości sklepów słodycze tej marki są dostępne i jak przystało na Ukrainę w bardzo przystępnych cenach.
Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła watruszka, czyli domowej roboty bułka drożdżowa z wiśniami, którą zupełnie przypadkiem, w chwili opętania spadającym cukrem ( na ogół unikam glutenu) zakupiłam na targu w drodze do Odessy z Kijowa, i której już potem nigdzie nie mogłam znaleźć. Takich smaków na Ukrainie było wiele, do których będę tęsknić i do których będę chciała wrócić.
#7 Kwas chlebowy (Квас)
Jest to napój, który mimo zawartości alkoholu uznawany jest za bezalkoholowy. Uzyskiwany poprzez fermentację chleba, drożdży i cukru. Tradycja picia kwasu chlebowego sięga w tym kraju epoki średniowiecza, sami Ukraińcy twierdzą, że jest to ich narodowy napój. Świetnie gasi pragnienie, zawiera wiele składników i substancji odżywczych. Ponoć jest on remedium na kaca.
Kwas albo się lubi albo nie. My nie przepadaliśmy dotąd za kwasem, bo nigdy nie piliśmy kwasu domowej roboty. Tym bardziej z wielkiej beczki sprzedawany na kubeczki. Po spróbowaniu najprawdziwszego kwasu na lokalnym targu kupowaliśmy już tylko na butelki 🙂 Także, nawet jeśli nie lubisz, warto zrobić drugie podejście na Ukrainie, bo być może smak smakowi nie równy, tak jak w naszym przypadku.
#8 Alkohol
W tym kraju wybór alkoholi jest bardzo duży. Nie ma co się oszukiwać, że pierwszą rzeczą, jaką Polacy przywożą z Ukrainy, to alkohol dlatego, że jest tańszy. My im starsi tym pijemy go mniej, więc dużo nie poradzimy. Z tego co próbowaliśmy, większość nam niestety nie smakowała (czytaj koniaki), więc nie będziemy polecać. Jeśli lubicie gruzińskie wina, jak my, to tu były o połowę tańsze niż w Polszy. Opłaca się zaopatrzyć… w maksymalnie cztery litry, bo tyle możemy przewieźć przez granicę.
Dla nas numerem jeden jest nalewka Pijana Wiśnia, jedna z najlepszych nalewek, którą piliśmy w życiu i naszym zdaniem to właśnie ten alkohol jest największym pewniakiem na souvenira z Ukrainy, gdyż nie spotkaliśmy dotąd osoby która wzgardziłaby pijaną wiśnią … Poza tym wystrój, sposób podania, atmosfera baru i oczywiście smak nalewki, odbiegający od tych sklepowych (sztucznych), tworzy swego rodzaju magię, o której trudno zapomnieć. Nie bez powodu powstają nowe oddziały Pijanej Wiśni, jeden jest już w Warszawie na Nowym Świecie, do którego na pewno zajrzymy.
#9 Jedzenie
Ukraińska kuchnia obfituje w mączne potrawy, tłuste, ciężkostrawne, ale bardzo dobre. W ogóle, to zastanawiająca jest mała liczba ukraińskich restauracji w Polsce. To jest na prawdę pyszna domowa kuchnia, Ukraińcy to świetni gospodarze, a ich porcje są ogromne. Myślę, że sprawa jest zapewne rozwojowa i będzie tych restauracji więcej.
Ukraina to raj dla pierogożerców. Wareniki to te wegetariańskie, z przeróżnymi wariacjami farszu, także owocowe, z farszem mięsnym (pielmieni) i największe czebureki smażone w głębokim tłuszczu. Do wyboru do koloru, każdy na pewno znajdzie „swoje” pierogi.
Ukraina to także pyszne zupy. Na uwagę zasługuje solianka, juszka i okroszka. Zależy od kulinarnych gustów, ale każdy znajdzie tu zupę dla siebie. Ciekawą zupą, była taka z kulkami mięsnymi, ale nie zrozumieliśmy nazwy i teraz nie wiemy co jedliśmy, szukaliśmy co to za zupa, ale niestety nie udało się odnaleźć, a była dobra!
Oczywiście barszcz – narodowa potrawa ukraińska wymiata i nie ma sobie równych. Jest to tak pyszna, gęsta i treściwa zupa, że nie potrzeba po nim drugiego dania. „Wkładka” z dużych kawałków mięsa, ziemniaków, a także startej marchewki, kapusty i buraczków jest wystarczająca. Co nas zdziwiło podawana bez grochu ale ze śmietaną. Czytaliśmy, że co region to inny barszcz i gdzieś tam jest opcja z grochem, niestety na naszej drodze takowego nie spotkaliśmy. Mieliśmy zupełnie inne wyobrażenie na temat ukraińskiego barszczu, ale nasz spolszczony barszcz ukraiński już nigdy nie będzie smakował tak jak na Ukrainie.
#10 Przekąski
Niezwykle popularne w tym kraju są słone przekąski, takie jak krabowe chipsy lub sucharki krabowe, u nas niespotykane, tutaj są na każdym kroku. Serio nie wiemy czy Ukraińcy je lubią i dlatego są wszędzie, czy ktoś tu dostarczył do wszystkich sklepów te „przysmaki” i po prostu tu są, bo nikt ich nie chce kupować. Psy lubią 🙂
Kawior, jest bardzo tani, często zaraz po alkoholu przywożony z wycieczki z Ukrainy, ale kto co lubi. U nas czeka razem z kiszonym arbuzem na właściwy moment.
Suszone ryby, kalmary i ośmiornice jako przekąska do piwa. Są tacy co się nimi zajadają i często wspominają ten smak. Pewnie to Ci co piją dużo piwa. Dla nas te rybne przekąski były za słone, ciężko się je jadło, bezpańskie psy znowu były szczęśliwe.
Kolorami i nietypowym wyglądem kusiły także wyglądające jak świeczki orzechy polane kolorowymi sokami i to jest to czego w końcu nie spróbowaliśmy, bo nie kupiliśmy od razu, a potem nie spotkaliśmy. Ale co tam, następnym razem na pewno kupimy jako pierwsze.
I to co nam najbardziej przypadło do gustu, i o co my prosimy przyjeżdżających z Ukrainy, i co sami przywieźliśmy to typowe saszetki z sosami. Ketchup, majonez, sos czosnkowy to fajne smaki w fajnej cenie.
#11 Czas i pory roku
W Ukrainie przestawiamy czas do przodu o godzinę po przekroczeniu granicy, warto o tym pamiętać.
Jeśli chodzi o pory roku, lato trwa tutaj pięć miesięcy (!!!), a wiosna zaczyna się już w marcu. Słonko grzeje mocniej niż w Polsce i można mocno się opalić zarówno na majówce jak i pod koniec września tak jak my 🙂 w połowie września, noce były co prawda chłodniejsze ale w dzień temperatury oscylowały w okolicach 30 stopni Celsjusza. Co do zimy jest ona w okolicach Krymu i Morza Czarnego dużo łagodniejsza i tak na prawdę trwa tylko dwa miesiące. W pozostałej części kraju zimy są podobne jak w Polsce.
#12 Waluta i ceny – czyli gdzie warto zjeść, a gdzie się ubrać
Od 1996 roku obowiązującą ukraińską walutą jest hrywna, która dzieli się na 100 kopiejek. Wcześniej walutą był karbowaniec. Hrywna w 2008r. i 2013r. została wybrana najpiękniejszą walutą na świecie. I serio jest piękna.
Jest tu bajecznie tanio. Ukraina jest tańsza niż Polska i to jest piękne. Jest to wschodni raj dla vanlifersów. Paliwo, alkohol, żywność, słodycze, parkingi, bilety… no dobra ubrania są droższe. Przynajmniej te w sieciówkach i to nas troszkę zdziwiło. W przykładowej Zarze, ubrania są o połowę droższe niż w Polsce. Ubrać się jedziemy za zachód, a dobrze zjeść jedziemy na wschód.
Za parking płaciliśmy tylko raz na plaży za Odessą za niecałe 5 zł za dobę, z dostępem do wody w cenie oraz miejscem na wylanie nieczystości. Za dobę na kempingu ukraińskim z dostępem do prądu i wody zapłaciliśmy niecałe 15 zł. Poza tym wszystkie inne noclegi odbyliśmy na dziko czyli kompletnie za darmo.
Wodę do mycia zdobywaliśmy niezwykle łatwo, łatwiej niż w innych krajach, na stacjach benzynowych, za darmo, wystarczyło tylko poprosić. Woda pitna jest dostępna także za darmo w licznych studniach artezyjskich. Od dawna nie pijemy wody z plastikowych butelek, więc to było dla nas luksusowe rozwiązanie.
Ceny paliwa także miło nas zaskoczyły, może nie było ono tak tanie jak w Mołdawii ale ok. 3 zł za litr. Jedzenie jest bardzo tanie, dlatego często stołowaliśmy się w zwykłych restauracjach, gdzie w najdroższych miastach jak Odessa czy Kijów, za obiad z dwóch dań, z kawą i deserami dla dwóch osób, zapłaciliśmy najwięcej około 70 zł z napiwkiem. Najbezpieczniejszą i atrakcyjną cenowo jest restauracja „Puzata chata”, w której każdy znajdzie coś dla siebie, bo wybór dań jest bardzo duży, zwłaszcza tych regionalnych. W mniejszych miejscowościach, czy zajazdach można było dobrze zjeść za 20 zł – 50 zł. Wakacje na Ukrainie zaliczamy do najtańszych jakie odbyliśmy w całym naszym życiu.
#13 Flaga i herb
Ukraina jest bardzo kolorowa. Często występują kolory flagi… a nawet występuje tu kult flagi, bynajmniej nie zaobserwowaliśmy tego w żadnym z kilkunastu państw w których byliśmy… totalne maniactwo flagowe, ludzie ubierają się w koszulki ze swoją flagą, w kolory ukraińskiej flagi…
Niebieski kolor u góry, symbolizujący niebo, pokój i na dole żółty, symbolizujący złote pole, urodzajność i dobrobyt ziemi. Flaga jest po prostu wszędzie. Trochę rzadziej, ale także często pojawia się ukraiński herb, czyli złoty trójząb na tych samych charakterystycznych kolorach flagi 🙂 Co jak co, ale po pobycie w tym państwie ukraińskiej flagi nie zapomnicie do końca życia 😀 Jest to taki pozytywnie charakterystyczny akcent Ukrainy, po pewnym czasie wywołujący uśmiech na twarzy na widok … znowu flagi 🙂
#14 Subiektywnie o ludziach i kulturze
Ci ludzie, nie boją się kolorów, nie są czarno-biali, szarzy, nijacy, są niebanalni, kolorowi, nie tylko flagowo, po prostu kolory są wszędzie. Ludzie ubierają się też bardziej kolorowo niż Polacy. Zdobią kolorami swoje domy, obejścia, budynki. W miastach murale też jakieś takie bardziej nasycone barwami, jaskrawe, bardziej wyraziste. Trochę jak kraje zachodnie, nadmorskie, czasem trochę kiczowato, ale uroczo na swój ukraiński niebanalny styl. Nam te kolory bardzo się podobały, we wrześniowym słońcu wyglądały przecudnie i bardzo optymistycznie.
Ukraińcy są to mega wyluzowani, otwarci ludzie. Nie gapią się na Ciebie, chyba że o coś zapytasz wówczas na pewno zwrócą uwagę i postarają Ci się pomóc. W Polsce często czuje się na sobie czyjś wzrok, tu nie. Mają w sobie dużo więcej spokoju niż Polacy, przynajmniej takie odnieśliśmy wrażenie, albo tylko takich spotykaliśmy. Przy tym są uprzejmi, szczerzy i pomocni. Doświadczaliśmy pomocy na każdym kroku, a sytuacji i przykładów mamy tyle, że starczyłoby na książkę, a nie artykuł, więc nie będę ich przytaczać. Poza tym kilka sytuacji opisywaliśmy w naszych vlogach z cyklu o Ukrainie. Musisz uwierzyć nam na słowo, że na Ukraińcach się nie zawiedliśmy.
Poza tym są bardzo gościnni, nieskażeni zachodem i europejskością. Nie mają przesytu turystów, jak w Hiszpanii czy Włoszech. Żyją wolniej i bardziej w zgodzie z naturą. Tak jak w Polsce jakieś 20 lat temu. Jednym słowem na Ukrainie jak u babci na wsi. Babcia Cię dobrze nakarmi, bezinteresownie pomoże i obdarzy dobrym słowem.
#15 Stereotypy zostaw w domu
„Faszyzm leczy się czytając, rasizm leczy się podróżując.” Miguel de Unamuno
Jeśli masz uprzedzenia, co do ludzi, czy innych narodowości, jedynym sposobem, żeby się ich pozbyć jest podróż do danego kraju i osobiste poznanie tematu i ludzi. Jeśli wiesz, że Twoje nastawienie nic nie zmieni, lub nie chcesz pozbyć się uprzedzeń, nie jedź. Zostań na kanapie przed telewizorem i dalej pałaj nienawiścią, za historię, za to, że panuje przekonanie, że ktoś jest taki czy siaki.
Napisz komentarz pod naszym vlogiem „Ukraina – Pierwszy szok”, pokaż światu anonimowo, jak bardzo nienawidzisz innych, a co za tym idzie siebie… Nie da się kochać siebie i nienawidzić innych. Myślę, że personalnie byłoby Ci trudniej, pokazać światu swoje frustracje, bo podświadomie czujesz, że to jest złe. Pytanie po co Ci to?
Wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Polacy też zabijali. Każdy ma przodków, którzy zabijali w imię jakiejś sprawy, jedni w imię dobrej inni złej. Kiedyś ludzie nie umieli załatwiać inaczej spraw, niż właśnie przemocą ręczną czy słowną, czyli nasi przodkowie. Mamy XXI wiek i najwyższy czas rozwiązywać problemy bez wojen, nienawiści i przemocy. Historię trzeba znać i trzeba o niej pamiętać, ale nie warto nią żyć. Nie ma to logicznego celu ani sensu istnienia.
Przyznajemy się z ręką na sercu, że stereotypów na temat Ukrainy mieliśmy w głowie oboje dużo za dużo. I jechaliśmy tam z duszą na ramieniu. Że wojna, że ludzie źli, że kradną i zabijają w imię Bandery. Coraz więcej Ukraińców w Polsce, a w naszym Lublinie, to już w ogóle. Coraz więcej opowieści, mitów, historii. Jedyne co się nasuwa to ogromne podobieństwo do nas samych, Polaków, którzy do tej pory jeżdżą lub dalej są za granicą, głównie w wielkiej Brytanii czy w Niemczech…
A Ty jakie masz doświadczenia po podróży do Ukrainy? Podziel się z nami w komentarzu, jesteśmy bardzo ciekawi.
Jeżeli wolisz pooglądać porady z Ukrainy, to nagraliśmy również vloga.
Przewodnik po Ukrainie:
[helion_ksiazka ksiegarnia=”bezdroza” ident=”bevkr7″ okladka=”120×156″ width=”500″ float=”center” opis=”1″ substring=”258″]
Świetny artykuł z uprzedzenimi trzeba walczyć wielu jest plujacych jadem za bandere itd ale jak powiedziałaś że historie trzeba znać ale nie żyć nią. Wiele razy byłem na Ukrainie i kilk razy w kłopotach zawsze po krótkim czasie znalazł się ktoś kto udzielił pomocy nie oczekując nic w zamian mało że pomógł to jeszcze przenocować i ugoscil tak tak ugoscil. Warto jechać puki Ukraina jest jeszcze jaka jest nie zepsuta zachodem. Wybieramy się na przełomie kwietnia maja na dziewięć dni wluczegi Karpaty i w stronę Odessy. Kraj wart zobaczenia
Mamy podobne odczucia, również zamierzamy tam jeszcze wrócić. Mamy nadzieję, że ten klimat utrzyma się jakiś czas. Życzymy udanego wyjazdu i fajnych przygód. Pozdrawiam. AS
Dzięki! I jak wyprawa? My też chcielibyśmy połazić po ukraińskich górach, może w końcu nam też się to uda!
Ładnie piszesz o ciekawych rzeczach, masz dobre i mądre podejście do ludzi i świata. Gratuluję!???
Bardzo dobrze napisane! Wiadomo, że we vlogach wszystkiego nie da się powiedzieć, a tu super uzupełnienie. mam nadzieję, że tych wpisów będzie więcej, oboje fajnie piszecie i dużo przemycacie praktycznych informacji. Kibicuję Wam na Youtube od czasu Vlogów o Podlasiu. Macie niezłą zajawkę wschodem i ja już jestem zarażona. Pozdrawiam!
Суп з м’ясними кульками має назву – суп з фрікадельками
z frykadelkami! właśnie tego słowa zapomnieliśmy, dzięki!
Ciekawą zupą z kulkami mięsnymi, to jest zupa z frykadelkami (суп з фрикадельки) W Google jest wiele przepisów. https://2recepta.com/recept/kartofelnyj-sup-s-frikadelkami-i-vermishelyu/kartofelnyj-sup-s-frikadelkami-i-vermishelyu.jpg
https://www.google.com/search?q=%D1%81%D1%83%D0%BF+%D0%B7+%D1%84%D1%80%D0%B8%D0%BA%D0%B0%D0%B4%D0%B5%D0%BB%D1%8C%D0%BA%D0%B0%D0%BC%D0%B8&client=firefox-b-m&biw=360&bih=560&source=lnms&tbm=vid&sa=X&ved=0ahUKEwjPxuPGso3jAhXtsIsKHa6GCX8Q_AUIBigB
Smacznego!
taaaak to było to ??
Wpis dość ciekawy ale tylko do punktu 15. To niepotrzebne mędrkowanie psuje ogólnie pozytywny obraz tej waszej wesołej twórczości. Oskarżacie polaków o to że mordowali. Kogo niby mordowali ? Wysuwając tak odważne tezy warto podeprzeć je dowodami, nie urojeniami. Polacy nigdy nie dopuścili się ludobójstwa. Nie przeprowadzali czystek na bezbronnej ludności cywilnej. Lewicowe i polit-poprawne hasła tego nie zmienią. Dobre relacje między narodami należy budować. Ale należy to robić na fundamencie prawdy, nie siejąc przy tym propagandy i nie zakrzywiając faktów. Może za chwilę któreś z was napisze że to Polska w ’39 napadła na Niemcy ? Dodam tylko że naiwność i rozbuchany hurraoptymizm leczy się zdrowym rozsądkiem a czasem doświadczeniem. Czego wam życzę…
Znamy historię i wiemy, że Polacy też święci nie byli, mowa tu o całokształcie, nie tylko o II wojnie światowej. Dowody można znaleźć w bardzo obfitej literaturze. Tak już na tym świecie jest i było, są i byli dobrzy i źli ludzie niezależnie od narodowości.